Dobra organizacja
Liczne były głosy dotyczące rewelacyjnej organizacji. I pewnie każdy zdaje sobie sprawę, że zorganizowanie takiego zjazdu jest bardzo trudne i pracochłonne. Jak Bukówiec się do tego zabrał? Zacznijmy wszystko od początku.
Od 2000 roku działa w miejscowości komitet założony specjalnie na obchody 800-lecia wsi i 600-lecia szkolnictwa. Należy do niego około 20 osób, są to członkowie różnych bukówieckich organizacji. Komitet spotyka się raz na pół roku. Pomysł na zorganizowanie zjazdu wyszedł od pana Pawła Marcinka, bukówieckiego rzemieślnika, członka TG „Sokół”. Było to kilka lat temu (2001 lub 2002, nikt dokładnie nie pamięta). Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, jak ma ów zjazd wyglądać. Wiadomo było jedno – ma być to zlot bukantów z wszystkich stron świata. Pomysł świetny, ale członkowie komitetu zdawali sobie sprawę, ile to pracy będzie kosztowało. Kiedy zbliżały się obchody 100-lecia czerwonej szkoły, postanowili, że zjazd mógłby być połączony z tymi obchodami, bo do czerwonej szkoły wszyscy bukówczanie chodzili. Byłby to taki zjazd absolwentów. Przygotowania ruszyły w styczniu 2006r. Włączyły się wszystkie organizacje bukówieckie. Spotkania były zdecydowanie częstsze. Pod koniec maja koncepcja zjazdu była dopracowana. W wakacje powieszone zostały tablice na początkach miejscowości zapraszające wszystkich na zjazd.
Komitet Obchodów 800-lecia wsi Bukówiec Górny i 600-lecia szkolnictwa został stworzony po to, by zjednoczyć wszystkie miejscowe organizacje.- Jeżeli my połączymy się, to wtedy możemy mieć efekty działania, bo każdy w czymś się specjalizuje. Jak się robi dużą imprezę, to potrzeba i dużo ludzi, i pomysłów – mówi Zofia Dragan.
Zjazdu nie widziałam
Pomysłów było wiele, ludzie do pracy też się znaleźli. Zaangażowani byli członkowie bukówieckich organizacji, rada rodziców, nauczyciele, uczniowie. Oni nie mogli brać czynnego udziału w zjeździe. Byli odpowiedzialni za określone stanowisko i należycie wywiązywali się z pracy.
- Jak się pani podoba? – pytam Marię Kubiak, nauczycielkę języka polskiego w bukówieckiej szkole.
- Co ma mi się podobać? Mam wystawę i jej pilnuję. Nic nie widziałam. Córuniu, przecież my tu z Jurkiem Sowijakiem i Papieżową jesteśmy na zmianę. Jak się pracuje, to się niewiele widzi. Pamiętaj o tym. Jak chcesz coś widzieć, to musisz być wolnym strzelcem. O zjeździe nic ci nie powiem, ale mogę powiedzieć o wystawie. Bukówczanie robią mnóstwo pięknych rzeczy. Kobiety zwiedzające wystawę zachwycają się frywolitkami, bo się na tym znają, mniej lub bardziej. A wszyscy bardzo lubią rzeźbę. Chyba mniej umiemy oglądać obrazy, bo ludzie jakoś szybko przez nie przemykają.
Inna nauczycielka, Magda Drobnik prowadząca nauczanie indywidualne opiekowała się wystawą publikacji bukówczan. Przez cały czas trwania zjazdu nie wyszła ze szkoły.
- Na okrągło byli ludzie, ale to nie męczyło, a raczej cieszyło, że okazują oni zainteresowanie naszą szkołą i wystawą. I wszyscy byli zdziwieni, że tych publikacji jest aż tak dużo.
Każdy nauczyciel miał swoją funkcję, wielu bukówczan, tych małych, jak i dużych, zaangażowało się w organizację imprezy. Poświęcenie się opłacało. Zjazd się udał.
Pierwsze refleksje
Koło godziny 20 pani dyrektor odprowadziła ostatnich gości do samochodów. Ufff, wreszcie trochę wytchnienia. Usiadłyśmy w jej gabinecie. Pani dyrektor w ekspresowym tempie zebrała myśli. - Czuje się wewnętrzne zadowolenie. Dopisała pogoda, a przede wszystkim frekwencja. Przybyło tak dużo ludzi, że przerosło to moje oczekiwania. Ilu było uczestników? Tego pewnie nigdy dokładnie się nie dowiemy – z radością w oczach mówiła Zofia Dragan.
- Jestem wdzięczna lokalnym środkom masowego przekazu, że tak dobrze zadziałały, że tak dużo ludzi wiedziało o zjeździe. Internet się sprawdził. No i sami bukówczanie rozpropagowali tę imprezę. Wszystkim bardzo dziękuję.
Zofia Dragan cieszy się bardzo, że zjazd został zorganizowany razem, dzięki zaangażowaniu wszystkich organizacji. - Wspólne działanie – to jest przyszłość tego świata. Jeżeli wszyscy razem coś robimy i jesteśmy z tego zadowoleni, to wtedy ma to sens. Nie możemy się alienować, zamykać. Psychologowie obawiają się, że nastąpi zanik bezpośrednich relacji, co ma bardzo negatywny skutek dla psychiki. Musimy się spotykać i wspólnie działać. Jestem optymistą i mam nadzieję, że takie coś jest możliwe. Zjazd bukówczan jest tego przykładem.