2 listopada minęło 140 lat gdy w Bukówcu przyszedł na świat jeden z najznamienitszych z bukówczan – Teodeor Kurpisz, wielki salezjański wychowawca młodzieży, obecnie patron bukówieckiej szkoły. Z tej okazji przedstawiciele uczniów, rodziców i nauczycieli udali się na grób Teodora Kurpisza.
Teodor Kurpisz został pochowany w Ostrzeszowie, nieopodal wsi Marszałki gdzie znajdowała się ostatnia placówka, którą tworzył i zarządzał. W kwietniu 1934 przewodził 40-osobowej delegacji polskiej na uroczystościach kanonizacji świętego Jana Bosko w Rzymie. Podczas uroczystości kanonizacyjnych zmókł i zmarzł. W mokrym ubraniu wracał pociągiem do Polski, rozchorował się… Wkrótce zmarł na zapalenie płuc. Został pochowany w okazałym grobowcu, które miasto Ostrzeszów ufundowało dla duchownych salezjańskich za zasługi dla szkolnictwa w tym mieście.
Po złożeniu kwiatów i zapaleniu znicza na grobie Patrona udaliśmy się do wspomnianych Marszałek. Salezjanie zakupili tam na początku lat trzydziestych XX wieku posiadłości po siostrze słynnego kanclerza Bismarcka. Do wojny prowadzili tam Wydział Filozofii Wyższego Seminarium Duchownego, którego ks. Kurpisz był dyrektorem. Po wojnie – seminarium duchowne, zlikwidowane w ciągu jednej nocy 1952 roku na rozkaz władz komunistycznych. Tej samej nocy decyzją władz kościelnych powołano w Marszałkach parafię. To spowodowało, że salezjanom zabrano budynki seminarium, pozostawiono zaś kaplicę i dom gdzie mieszkali księża. Przepisy ówczesne pozwalały bowiem władzom na konfiskatę dóbr kościelnych z wyjątkiem kościołów i zabudowań plebanii. I tak w Marszałkach powstała nietypowa parafia (mieszka tu zaledwie 200 mieszkańców), która funkcjonuje do dziś. Salezjanie pełnią posługę duszpasterską wśród mieszkańców Marszałek oraz w dużym ośrodku pomocy społecznej utworzonym przed laty w budynkach seminarium. Nas w Marszałkach zaintrygowała wieżyczka na kościółku. Kościółek utworzono z budynku owczarni pani Bismarckowej w latach gdy przebywał tam ksiądz Kurpisz. Wspomniana wieżyczka jest identyczna jak ta na naszym kościele – być może właśnie za sprawą naszego ziomka…
Wracając wstąpiliśmy do Gołuchowa gdzie zwiedziliśmy wspaniały zespół pałacowy, park i muzeum leśnictwa.
Postać naszego Patrona, niegdyś niemal zapomniana staje się nam coraz bardziej znana i bliska .
Po złożeniu kwiatów i zapaleniu znicza na grobie Patrona udaliśmy się do wspomnianych Marszałek. Salezjanie zakupili tam na początku lat trzydziestych XX wieku posiadłości po siostrze słynnego kanclerza Bismarcka. Do wojny prowadzili tam Wydział Filozofii Wyższego Seminarium Duchownego, którego ks. Kurpisz był dyrektorem. Po wojnie – seminarium duchowne, zlikwidowane w ciągu jednej nocy 1952 roku na rozkaz władz komunistycznych. Tej samej nocy decyzją władz kościelnych powołano w Marszałkach parafię. To spowodowało, że salezjanom zabrano budynki seminarium, pozostawiono zaś kaplicę i dom gdzie mieszkali księża. Przepisy ówczesne pozwalały bowiem władzom na konfiskatę dóbr kościelnych z wyjątkiem kościołów i zabudowań plebanii. I tak w Marszałkach powstała nietypowa parafia (mieszka tu zaledwie 200 mieszkańców), która funkcjonuje do dziś. Salezjanie pełnią posługę duszpasterską wśród mieszkańców Marszałek oraz w dużym ośrodku pomocy społecznej utworzonym przed laty w budynkach seminarium. Nas w Marszałkach zaintrygowała wieżyczka na kościółku. Kościółek utworzono z budynku owczarni pani Bismarckowej w latach gdy przebywał tam ksiądz Kurpisz. Wspomniana wieżyczka jest identyczna jak ta na naszym kościele – być może właśnie za sprawą naszego ziomka…
Wracając wstąpiliśmy do Gołuchowa gdzie zwiedziliśmy wspaniały zespół pałacowy, park i muzeum leśnictwa.
Postać naszego Patrona, niegdyś niemal zapomniana staje się nam coraz bardziej znana i bliska .